wtorek, 7 czerwca 2016

Miesiąc bez papierosa

Kilka dni temu (30 maja) minął miesiąc odkąd nie palę. Jest w tym coś niezwykłego, sama się sobie dziwię, że się udało. Czy miesiąc to mało czy dużo? To chyba w ogóle nie w tych kategoriach. Musi być najpierw dzień, potem dwa dni, potem tydzień, potem miesiąc, potem rok, aby kiedyś było kilka lat. Każda najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku, o czym będę przypominać tym, którzy lubią się licytować.


To nie jest tak, że rzucanie palenia to same korzyści. Być może długofalowo tak, ale w skali miesiąca na razie widać ich mało. Raczej straty czy trudności.

Po pierwsze przytyłam, ale tego akurat się spodziewałam, więc nie histeryzuję. Zresztą te 6 kilo do przodu też wcale nie jest tak jednoznacznie negatywne. Owszem w okolicach brzucha zrobiła się ze mnie taka baryłeczka (znajome, które są przyzwyczajone u siebie do takich wypukłości z przodu, średnio rozumieją ideę płaskiego brzucha). Nie podoba mi się to, bo uważam, że brzuch to kobieta powinna mieć płaski, nawet jak biodra ma szerokie. Za to podoba mi się to, co poszło w cycki, będzie z rozmiar więcej. Po drugie, pogorszyła mi się cera. Podejrzewam, że to efekt szoku, który organizm przeżywa w związku z brakiem nikotyny.

Po trzecie straty finansowe: te mentosy w ilościach hurtowych jednak swoje kosztują. A szczytem był dzień, kiedy w wyniku intensywnego, permanentnego żucia mentosów wyżułam sobie koronę z zęba. Z dwójki. No więc poleciałam do dentysty od razu (wszak z ludźmi pracuję, nie mogę paradować z dziurą zamiast dwójki) i uiściłam opłatę. Teraz żuję nadal, ale ostrożniej.Rzucanie palenia jest, jak widać, kosztowne. Mówią, że to minie. Zobaczymy. Na razie finansowo mi się to ani nie zwraca, ani nie opłaca.

Apetyt na te wszystkie chrupki spada wyraźnie, ale mentosy nadal są konieczne w chwilach, kiedy dopada mnie głód nikotynowy. Ale widzę, że się reguluje, tak jak miałam nadzieję, że się stanie. Nie jem teraz więcej niż przed.

Noszę mentosy ze sobą niemal przez cały czas, a kiedy brakuje, przeżywam spory niepokój, podobny do niepokoju towarzyszącego kiedyś brakowi papierosów. Miewam momenty masywnych głodów i natrętnych myśli. Również takich typowych dla nawrotu uzależnienia: że już tyle nie palę, przekonałam się, że mogę, no to kończymy ten eksperyment i wracamy do palenia. Nie, nie, broń Boże, nawet nie chodzi o to, że chcę sobie jednego zapalić. Nawet nie łudzę się, że na tym jednym by się skończyło. Pojawia się chęć po prostu powrotu do normalnego palenia. Taka myśl mnie prześladuje dość często, niezależnie od nastroju (stres, napięcie czy inne emocje nie mają wpływu na jej pojawianie się). Znam oczywiście pojęcie nawrotu w uzależnieniu i wiem, że to właśnie to. Co nie oznacza jednak, że jest łatwo. Nie jest.

Bardzo spodobało mi się to, co napisała mi Kala, w odpowiedzi na moje wątpliwości w temacie, po co mam nie palić. Bo mogę. Tak, to bardzo mi bliskie, bardzo mi pasuje, bo dotyczy tego, co dla mnie istotne, czyli mojej wolności osobistej. Nie palę bo mogę. Tak, teraz już mogę :)

Co było pomocne?
- możliwość mówienia o głodach na bieżąco (czyli wsparcie bliskich)
- przestrzeganie zaleceń
- unikanie sytuacji zagrożeniowych
- przekonanie o własnej skuteczności (że się uda, bo zwykle się udaje, jak coś postanowię)
- likwidacja fizycznych głodów za pomocą cytyzyny (bo mogłam się skupić tylko na psychicznym aspekcie uzależnienia)
- wsłuchanie się w swój organizm i słuchanie go: chce jeść - jemy, chce słodkiego - jemy słodkie, chce chrupek - jemy chrupki
- dzielenie się innych swoim doświadczeniem

Co przeszkadzało?
Głównie dobre rady.

I to tak, proszę państwa. Tak, teraz będzie rzadziej (w sensie wpisów na blogu), bo i przeżycia mniej intensywne, mniej dynamicznie się to wszystko dzieje. Ale blog oczywiście zostaje - bo i menu trzeba uzupełnić i kto wie, jak sobie będę radzić z głodami w przyszłości. Niejeden nawrót przede mną :)

13 komentarzy

  1. Gratulacje, że tyle drogi już za Tobą. Trzymam kciuki za większy biust i płaski brzuszek :)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Cycki mają zostać takie, jak wyrosły, brzuch ma wrócić do stanu poprzedniego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A teraz coś co lubisz :)
    Dobra rada: zacznij biegać, skakać, pływać itp. zrzucisz oponkę :) no i nie będziesz miała tyle czasu na jedzenie mentosów. Miłej środy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstrząsające. Odkrywcze. Porażające. W życiu bym na to nie wpadła. Szok, po prostu szok, ile nowych istotnych informacji takie rady mogą wnieść. Na temat osoby ich udzielającej ;)

      Usuń
    2. Taaak... To prawda, ile może wnieść nowego jeden wpis...
      Nie czujesz żartu, ironii? Zgrywam się z wujków dobra rada, o 8 rano życzę Ci miłego dnia, a Ty mnie atakujesz? Co najmniej dziwne. Tym bardziej, że do tej pory czułam się tu gościem. Ja swoich gości nie atakuję. Ale widać co kraj to obyczaj.

      Usuń
    3. Jesteś tu miło widzianym gościem. Zaczynam się irytować jednak, kiedy po raz kolejny zamieszczasz (specjalnie?) poradę, bo wielokrotnie pisałam, że mnie to złości, przeszkadza, wkurza. I kiedy to pisałam - nie był to żart. Było to bardzo serio. Więc jaki cel ma zamieszczanie jeszcze jednej rady, zwłaszcza, że wyraźnie daję do zrozumienia, że to drażni i przeszkadza? Można się domyśleć, że kolejna rada spowoduje po prostu kolejny przypływ mojej irytacji. A ani mnie ani tobie nie jest to do niczego potrzebne przecież.

      Miłego wieczoru.

      Usuń
  4. Cieszę się razem z Tobą Elu,bo to takie fajne,że można dać radę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. niema sie czym podniecać , albo się pali albo nie i tyle..krotko i na temat .powodzenia i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc proszę się nie podniecać. I palić albo nie ;)

      Usuń
  6. I co zaczęłaś jarać.Ja nie palę dwa m-ce i nic się nie dzieje, a paliłem 34 lata rzuciłem z dnia na dzień bez żadnych deklaracji po prostu wstałem rano spojrzałem na leżące papierosy i powiedziałem sobie nie pale więcej. Ot i cala historyj a. Pozdrawiam Piotrek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa to też nieźle. Pamiętam, jak ja miałam 2 miesiące niepalenia. 8 miesięcy temu ;)
      ps. Uprzejmie również informuję, że aktualne informacje o stanie mojego niepalenia znajdują się w aktualnym poście. Z 11 marca pod tytułem: "10 miesięcy z małym hakiem" :) Niestety, nie będziesz miał satysfakcji ;)

      Usuń
  7. 3 tygodnie bez używek. Wcześniej paczka dziennie i minimum piwo (raczej dwa, trzy) przed spaniem. Od roku biegam (obecnie 3x 13 km tygodniowo - zrzuciłem w sumie 20 kg), dlatego problem wagi, która odbiła o 3 kg powoli się normalizuje.
    Uczucie dziwne. Bardzo zdominowało mnie uczucie obecności tu i teraz. Myśli nie negocjują. Bardzo ich mało zresztą i jak przelatują to i tak nie wcinają się tak dotkliwie w to co robi ciało. A ciało powoli, powoli zyskuje pewność siebie. Zaczyna podejmować samodzielne decyzje. I to jest najpiękniejszy efekt. Zaczynam żyć własnym życiem.

    OdpowiedzUsuń

© Psycholog rzuca palenie
Maira Gall